Carlos Sainz i Charles Leclerc znaleźli się na dwóch pierwszych pozycjach podczas otwierającego weekend treningu. Kierowcom Ferrari po piętach nieustannie depcze Red Bull, który tym razem musiał zadowolić się 3. i 4. najlepszym czasem.
Formuła 1 wróciła na ulice Melbourne po dwóch latach przerwy. Gdy w marcu 2020 eskapada Królowej Motorsportu ostatni raz znajdowała na terenie Australii, świat wyglądał zgoła inaczej i zapewne niewielu spodziewało się tego, co przyniesie dopiero wówczas raczkująca pandemia kornawirusa.
Natomiast w czasie swoistego dla siebie zamknięcia Australijczycy nie próżnowali i znacznie zmodyfikowali swój tor: pięć zakrętów otrzymało inny profil, a szykanę w drugim sektorze usunięto, dzięki czemu kierowcy przejadą ten fragment z gazem w podłodze. Przy okazji tych zmian, F1 wprowadziła też rekordowe 4 strefy DRS, mające przyczynić się do przyspieszenia okrążenia kwalifikacyjnego aż o 5 sekund.
Z innych osobliwości tego weekendu należy odnotować nietypową, "przeskokową" alokację opon. Pirelli zaoferowało kierowcom mieszanki C5 (najmiększa), C3 (średnia) i C2 (twarda).
Natomiast czymś, co kierowców raczej nie zaskoczy podczas tego weekendu, jest pogoda. Przez kolejne trzy dni w Melbourne będzie panowało przyjemne dwadzieścia kilka stopni Celsjusza, a najcieplej ma być podczas niedzielnego wyścigu. Co ciekawe, synoptycy przewidują deszcz na poniedziałek, zaraz po zakończeniu zmagań.
Pierwsza sesja treningowa nie należała do najpłynniejszych. Kierowcy rzucili się do sprawdzania nowinek i szybko wypełnili tor, przez co nieraz wydatnie sobie przeszkadzali, jak Hamilton - Strollowi, czy Sainz - Guanyu. Ponadto dwukrotnie pojawiła się krótka czerwona flaga: pierwsza, by uprzątnąć kawałek nadwozia, który samoczynnie odpadł z bolidu Pereza i druga, aby zająć się samochodem Vettela, który po zgłoszeniu utraty mocy w silniku, zatrzymał się na uboczu i począł samodzielnie gasić tlącą się jednostkę napędową Mercedesa.
W tabeli czasów bez zmian - na przodzie wciąż Ferrari i Red Bull. Trójka Leclerc, Verstappen i Sainz kilkukrotnie wymieniała się na prowadzeniu, ale ostatecznie to reprezentant Hiszpanii na 20 minut przed końcem ustalił rekord na poziomie 1:19.806. W samej końcówce dobre kółko przejechał cichy we wcześniejszej fazie treningu Sergio Perez, dzięki czemu wskoczył na 3. miejsce, przed swojego zespołowego kolegę.
Środek stawki otworzył - chyba dość niespodziewanie, mając na uwadze poprzednie dwie rundy sezonu - nie kto inny, jak Lando Norris z McLarena. Brytyjczyk jako pierwszy stracił ponad sekundę do lidera, a tuż za nim znalazł się Esteban Ocon, Lewis Hamilton, lokalny bożyszcze Daniel Ricciardo, Fernando Alonso, który na wyjściu z "jedenastki" zaliczył obrót oraz zamykający czołową dziesiątkę Valtteri Bottas.
Skrajnie końcowe pozycje przypadły duetom reprezentującym Williamsa i Haasa. 18. Kevin Magnussen może tłumaczyć się złym samopoczuciem, przez które nawet odpuścił poranne obowiązki medialne, natomiast jego zespołowy partner, ostatni w tabeli Mick Schumacher, ewidentnie musi na nowo odnaleźć pewność siebie między ciasnymi ścianami ulicznego toru - Niemiec stracił aż 4,5 sekundy do lidera.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się